sobota, 6 kwietnia 2013





#1

Od samego rana słyszałam jakieś huki za oknem, ojciec chodził po domu i wyzywał był w złym humorze, z resztą jak zawsze gdy męczył go kac. Podciągnęłam się na łokciach i wyjrzałam przez okno, zobaczyłam wielką, białą ciężarówkę do przeprowadzek. Czyli jednak ktoś kupił dom po zmarłej, nie miłej Niemce i postanowił w nim zamieszkać. Może nowi sąsiedzi będą znacznie milsi od poprzedniej?

 Wstałam i udałam się do łazienki, za godzinę zaczynam lekcję więc musiałam się wyszykować. Po kąpieli spojrzałam w lustro i delikatnie przetarłam palcami po siniaku nad okiem, był sporych rozmiarów i cały opuchnięty. Wiedziałam że ojciec nawet nie pamięta że to jego dzieło, przeprosi, po obwinia się przez chwilę i po następnym upojeniu zrobi to samo. Żałowałam że nie ma mamy, miałam jej za złe że umarła i zostawiła mnie z tym sadystą, oczywiście kochałam ojca, ale od pewnego czasu zaczynam go nienawidzić, gdyż cały gniew jaki w sobie posiada wyładowuje na mnie. Ubrałam się i spakowałam książki do plecaka, zeszłam na dół by przygotować sobie śniadanie.


 Ojciec siedział z gazetą w ręku i uważnie czytał jakiś artykuł. Zrobiłam kilka kanapek i usiadłam do stołu by w spokoju je skonsumować, wzrok miałam skierowany w dół, nie chciałam na niego nawet patrzeć, pragnęłam jedynie stąd wyjść, już wolałam szkołę bardziej niż przebywanie w jego towarzystwie.


 - O której kończysz lekcje?


- O 16-tej.


 - Wróć po zajęciach prosto do domu.


- Dobrze.


 Spojrzał na mnie i nagle wstał. Podszedł i dotknął dłonią policzka.


 - Znowu to zrobiłem?


- Tak.


 -Sakura, przepraszam, nigdy więcej...


- Daruj sobie, za każdym razem słyszę to samo.


 Zostawiłam resztę pożywienia i chwytając plecak w dłonie wybiegłam z domu starając się ukryć swoje łzy przed światem.


 Drażniło mnie wszystko wokół, ta cała przeprowadzka, noszenie naszych śmieci i udawanie jakie to ciężkie. Dobra, wiem że narozrabiałem, ale zabijanie ludzi i żywienie się ich krwią było naszym naturalnym instynktem, nie rozumiem dlaczego reszta mojej rodziny tak bardzo się przed tym broniła. Byłem normalnym, spragnionym i głodnym wampirem i tylko ludzka, rdzawa ciecz mogła mnie w 100% zaspokoić. Zniesmaczony wziąłem kolejną część naszego zabytkowego kredensu na barki i wtedy poczułem ten zapach. O mały włos nie wypuściłem go z rąk. Słodka krew... nigdy takiej nie smakowałem, a tak bardzo pragnąłem.


Spojrzałem na dom który znajdował się na przeciw naszego, wybiegała z niego różowo-włosa dziewczyna zalana łzami. Nie interesował mnie powód jej płaczu, tylko to co miała w swoich żyłach. Dobrze przyjrzałem się jej twarzy, była młodziutka i smutna, a wręcz zrozpaczona, zauważyłem też zasinienie nad jej okiem, cóż chyba nie było zbyt wesoło w jej domu. Chciałem rzucić wszystko i iść za nią, ale ręka mojego ojca na moim ramieniu mnie powstrzymała.


- Nie waż się synu jej tknąć.


A jego słowa wprawiły w złość.


Zniknęła za rogiem, ale ja nadal czułem ten zapach i to pragnienie które mną zawładnęło, wiedziałem że nie odpuszczę i pomimo wszelkich starań, dopadnę ją.


 Lekcje minęły w dość szybkim tępie, oczywiście nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń i pytań dotyczących mojego oka. Jak zawsze tłumaczyłam się nieszczęśliwym wypadkiem, tylko Hinata, moja przyjaciółka znała prawdę.


 - Sakura, nie może tak dalej być, w końcu uderzy cię mocniej.


 - Hina. Nic nie zrobię, nie doniosę na własnego ojca, wtedy mnie zabiorą do domu dziecka, chcesz tego?


 - Nie, ale on nie może cię bić.


 - Jeszcze dwa lata, wytrzymam.


- Sakura.


 Wiedziałam że się o mnie martwi, była moją jedyną przyjaciółką, ale nie mogłam zakapować staruszka, musiałam wytrzymać. Wracając do domu, miałam troszkę lepszy humor, wiedziałam że ojca nie ma jest w pracy,więc miałam chwilkę wytchnienia wyłącznie dla siebie, zatrzymałam się przed domem i spojrzałam na przeciw. Stał tam przystojny mężczyzna, długie czarne włosy, miał spięte w kucyk a jego granitowe tęczówki dosłownie prześwietlały mnie na wylot. Zawstydziłam się, ale wykonałam grzeczny gest, z uśmiechem na twarzy pomachałam mu dłonią mówiąc nieme " Witaj ", przechylił głowę delikatnie w bok, jakby nie dowierzając temu co zrobiłam, odwróciłam się i weszłam do domu, zastanawiając się i miejąc nadzieję że chociaż oni będą sympatyczni.


 Jej powitanie, ten uśmiech... niby fałszywie wymuszony, ale jednak szczery, niewinna, skrzywdzona istota. Nawet nie wyobraża sobie cierpienia jakim ja ją obdarzę. Chcę ją mieć, jej krew, chcę czuć jej smak w swoich ustach. Nie ważne że rodzice mi bronią, zawsze mam to czego pragnę, również ta mizerna dziewczyna będzie moja, jeszcze dziś, dziś w nocy skosztuje jej krwi.



Pierwszy rozdziałek jest, miłego czytania.

Pozdrawiam:)

2 komentarze:

  1. Rozdział jest niesamowity!!!!!!!!
    Ja chce więcej i więcej. W końcu to wampirki O.O
    więc wiesz jak bardzo to lubię i swojego gustu chyba nie zmienię. jestem ciekawa co dalej z Itachim??

    OdpowiedzUsuń
  2. Itaś ...
    Co się z Tobą stało? ;-;
    Co za krwawa bestia z niego
    Nawet nie wiesz jak bardzo podoba mi się Twój styl pisania, pomysł, ta notka... wszystko!
    Genialne :3

    OdpowiedzUsuń