środa, 17 kwietnia 2013




#3

Przez całą drogę milczał, nie odezwał się ani jednym słowem więc i ja nie zaczynałam rozmowy bojąc się konsekwencji. Miałam nadzieję że nowi sąsiedzi będą mili, tymczasem on zdecydowanie nie zaliczał się do grona osób przyjaźnie nastawionych, nawet nie wiedziałam dokąd mnie ciągnie.

Po kilkunastu minutach doszliśmy na małą polankę znajdującą się za tutejszym laskiem, prawdę powiedziawszy to strasznie się bałam gdy zobaczyłam że idziemy w stronę lasu, różne myśli nasuwały mi się na myśl, ale jednak nic się nie stało, przynajmniej na razie. Kiedy się zatrzymaliśmy puścił moją rękę i stanął do mnie przodem bacznie przyglądając się mojej osobie, starałam się unikać jego spojrzenia, jednak w pewnym momencie złapał mój podbródek i zmusił bym na niego spojrzała.

- Boisz się mnie?
- Nie znam cię.
- Nie takie było moje pytanie.
- Tak. Boję się ciebie, nie wiem jakie masz zamiary.
- Spokojnie księżniczko, nie skrzywdzę cię a wręcz przeciwnie, pomogę ci.
- Pomożesz? nie rozumiem co masz na myśli.
- Ojciec cię katuje, a ja pomogę ci się przed nim bronić, choć nie będę brał w tym udziału, no może po części tak.
- Chcesz mnie przed nim bronić?
- Nie. Nauczę ciebie jak masz się przed nim bronić.

Stałam i z niedowierzaniem przysłuchiwałam się jego słowom. Nauczyć mnie samoobrony? ciekawe jak zamierza to zrobić, skoro ja nawet porządnie uderzyć drugiej osoby nie potrafię. Bałam się jednak mu zaprzeczyć, gdyż sposób w jaki wypowiadał te słowa przyprawiały mnie o ciarki. Był taki zimny, nieczuły zastanawiałam się czy jest taki tylko względem obcych czy również wobec rodziny i przyjaciół, o ile takowych miał.

- Yyy, nie sądzę żeby to był dobry pomysł. Ja nigdy nie miałam do czynienia z jakimi kolwiek sposobami samoobrony, więc niby jak chcesz mnie tego nauczyć? Poza tym nie wiem czy byłabym w stanie uderzyć własnego ojca.
- Więc wolisz być cały czas jego ofiarą? Może jeszcze mi powiesz że go kochasz co?
- Nie, ja po prostu nie potrafię.
- Dlatego cię nauczę... ty znasz moje imię a ja wciąż nie poznałem twojego.
- Ah tak przepraszam, jestem Sakura Haruno.
- Sakura. Pasuje do ciebie to imię i nie chodzi mi tu o kolor włosów. Drzewo wiśni jest równie delikatne jak ty, ale ma twarde korzenie. Sądzę że bardzo łatwo pójdzie ci nauka jeśli się tylko przyłożysz.
- Tylko że ja nie wiem czy tego chcę.

Zbliżył się do mnie i delikatnie kciukiem przejechał po moim policzku na którym powinna znajdować się rana po wczorajszym incydencie, ale w jakiś dziwny sposób wyparowała i pogłaskał mnie po nim.

- A pomyślałaś co się stanie, gdy któregoś wieczoru twój ojciec nie zapanuje nad sobą i swoją siłą? Wiesz jakie mogą być tego konsekwencje? Śmierć.

Miał w zupełności rację, tym ostatnim razem ojciec udowodnił do czego jest zdolny. Wcześniej jego ciosy nie były tak silne ale teraz to może się skończyć dla mnie naprawdę źle.

Widziałem jak głęboko myśli i analizuje moje słowa, nie da się przecież zaprzeczyć że miałem w nich rację, następnym razem ten kat może ją zabić, oczywiście nie mógł bym do tego dopuścić gdyż jedyną osobą która może pozbawić ją życia jestem ja, ale przed tym nie zaszkodzi się odrobinę zabawić.

- Dobrze, masz rację i wiem że on może mi zrobić na prawdę krzywdę, ale ja nie wiem czy zdołam sprostać twoim wymaganiom.
- Skąd możesz wiedzieć jakie będę miał wymagania względem ciebie? Jeszcze się nawet nie zgodziłaś.
- Ja mam wątpliwości.
- Chyba szybciej przekonałbym do tego osła niż ciebie.
- Hej!

Naburmuszyła się jak małe dziecko i muszę przyznać że nawet do twarzy jej było z tym grymasem, jednak dalej czekałem na jedno słowo, trzy litery i tak ciężko jej było je wypowiedzieć.

- Tak, zgadzam się może przynajmniej stanę się bardziej pewna siebie.
- To ci mogę zagwarantować.

Tego dnia nie puściłem jej do szkoły, do wieczora siedząc na polanie tłumaczyłem i pokazywałem Sakurze podstawowe ciosy jakich musiała się nauczyć. Przyznam że zaskoczyła mnie swoją inteligencją bo co do siły to nie spodziewałem się zbyt wiele, była w końcu słabą dziewczynką która potrzebowała opiekuna no i póki co go miała. Zachwycił mnie natomiast jej spryt. Nie jeden doświadczony wampir, choć miał umiejętność szybkości to jednak nie był w stanie tak unikać ciosów wroga, zadziwiła mnie musiałem to przyznać. Ciekawa była z niej istota, chwilami nawet dałem się ponieść melodii jej śmiechu gdy popełniła jakąś gafę, w tamtym momencie już się mnie nie bała i najwyraźniej sądziła że znalazła przyjaciela, jakież to było naiwne i zabawne, zdecydowanie była zbyt ufna i otwarta, a może po prostu tego potrzebowała? Koniec końców z ojcem tyranem raczej nie da się porozmawiać, nie mówiąc już o uśmiechu. W tamtej chwili stałem się dla niej azylem, ale gdy tylko znaleźliśmy się na ulicy gdzie mieszkaliśmy, uśmiech zniknął z jej ust, cera zrobiła się bledsza a oddech szybszy. Byłem w stanie z daleka dostrzec ten strach malujący się w jej oczach, nerwowo zagryzała wargi momentami kalecząc je zębami.

Zatrzymałem się i szarpnąłem ją za ramię. Spojrzała na mnie ale dziwnym nieobecnym wzrokiem, myślami była już w domu, zapewne zastanawiała się jak dziś będzie wyglądał jej wieczór.

- Uspokój się. Tam na polanie byłaś całkiem inna.
- Tam mogłam być sobą.

Spuściła głowę w dół, ale zdążyłem zauważyć napływające do oczu łzy, jakie to było irytujące. Nie
potrafiłem sobie wyobrazić co przeżywa ta dziewczyna, gdyż nigdy bym sobie nie pozwolił na takie traktowanie. Może i łatwo mi to powiedzieć bo posiadam zdolności nadludzkie i ogromną siłę, ale chodzi o dumę i honor. Wolałbym umrzeć walcząc niż pozwolić by ktoś się nade mną pastwił, zwłaszcza gdyby chodziło o osobę tak marną jaką był jej ojciec.

Zaszedłem ją od tyłu i objąłem w pasie, drgnęła najwyraźniej ze zdziwienia w końcu nie spodziewała się takiego ruchu w moim wykonaniu. Nachyliłem się nad jej uchem  gdyż była o wiele niższa, mianowicie czubkiem głowy sięgała mi do ramienia. Dłonią odchyliłem na bok jej długie, rozpuszczone, różowe włosy by mnie lepiej usłyszała. Czułem jak spinają się jej wszystkie mięśnie, czyżby nie miała jeszcze chłopaka? Sądząc po jej sytuacji w domu, to było bardzo prawdopodobne, a mi to przypuszczenie dało szansę na kolejną zabawę.

- Jeśli dziś tknie cię choćby palcem, zabiję go.
Wzdrygnęła się na moje słowa a ja szeptałem dalej.
- Ale chcę żebyś ostatnie godziny spędziła z uśmiechem na twarzy, tak jak wcześniej.

Chwila ciszy i moje zaskoczenie.

- Dziękuję Itachi.

To była dla mnie niezręczna sytuacja, nawet go dobrze nie znam a on nie dość że stara się mi pomóc wybrnąć z opresji w jaką wpędza mnie mój ojciec, to jeszcze robi ze mną co chce a ja nie potrafię się mu sprzeciwić. Nie, ja nie chcę się mu sprzeciwić. Gdy jest blisko czuję się bezpiecznie, zdaje sobie jednak sprawę że nie powinno tak być. Jest dla mnie obcym mężczyzną, to ojca znam całe życie, to do niego powinnam mieć zaufanie. Dlaczego więc jest na odwrót? Moja niepewność względem bruneta szybko minęła kiedy usłyszałam szept jego słów, czułam że mogę mu zaufać jak jeszcze nikomu w życiu, no może oprócz Hinaty mojej przyjaciółki, jedynej i niepowtarzalnej. Nie wiedziałam jak mam się w takiej sytuacji zachować, jego słowa do tego bliskość w jakiej umieścił nas oboje. Wypowiedziałam jedynie "Dziękuję", bo nic innego nie przyszło mi do głowy. Przez chwilę się nie ruszał by po chwili gwałtownie obrócić mnie do siebie. Wpatrywałam się w jego czarne niczym noc tęczówki, a on bacznie przyglądał się mojej zieleni. Zero słów, ruchów,jedynie spojrzenia i nasze oddechy. Najwyraźniej jemu znudziło się takie trwanie w bezruchu, bo odezwał się pierwszy.

- Nie jestem twoim przyjacielem Sakura i nigdy nim nie będę.

Najwyraźniej dobrze się bawił moim kosztem gdyż jeszcze przed chwilą chciał widzieć mój uśmiech i nagle bach! zrujnował szansę na niego.Odszedł z takim samym zimnem z jakim go poznałam, a świat który zdążył zbudować w ciągu jednego dnia prysnął niczym bańka mydlana sprowadzając mnie do codziennej, szarej rzeczywistości.




Jest trójeczka, mam nadzieję że zachęci do wystawiania komci??
Pozdrawiam i czekam na waszą ocenę:) ( Wybaczcie błędy ortograficzne):)

3 komentarze:

  1. No zaje*iście ^^ Następną notkę szybciej proszę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, zapomniałam Ci.powiedzieć, że lubię takie czarne tło oraz, że fajne pomyślane to z dziewczyną.
    Sakura?
    Fajne imię, nie powiem.
    Lubisz anime, tak w ogóle?
    Uważaj na przecinki itp.
    Różowe włosy? Boże.
    Zabawa (:.
    To, że nigdy nie był przyjacielem Sakury i nigdy nim nie będzie, było genialne.
    Dobrze, wybaczam.
    (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju.... ale jej powiedział...
    Niemiły Itachi :(
    Co on sobie wyobraża...
    W sumie to szkoda mi Sakury, jedyną jej przyjaciółką jest Sakura, ojciec ją katuje, jej mama umarła, a kiedy spotyka osobę, przy której czuje się dobrze i ma nadzieję na lepsze życie to on nagle wyskakuje do niej z takim tekstem...
    Zły Itaś ;-;

    OdpowiedzUsuń